Na początku XXI wieku świat komputerów żył jednym hasłem: więcej megaherców. Zarówno Intel, jak i AMD toczyły zaciętą rywalizację o prymat w liczbie gigaherców, przesuwając granicę możliwości krzemu coraz dalej. W tej wyścigowej epoce pojawił się projekt, który miał być ukoronowaniem ery Pentium 4 i architektury NetBurst — procesor Intel Pentium 4 Extreme Edition 980, taktowany zegarem 4,0 GHz.
Nigdy nie trafił do sprzedaży. Został zapomniany na dwie dekady, aż w końcu odnaleziono go w formie próbki inżynieryjnej. Dziś to nie tylko technologiczna ciekawostka, ale również symbol epoki, w której prędkość liczyła się bardziej niż rozsądek.
Epoka NetBurst – gdy gigaherce miały rządzić światem
Początek lat 2000. to czas, w którym Intel wierzył, że przyszłość procesorów opiera się wyłącznie na częstotliwości. Architektura NetBurst miała umożliwić osiągnięcie nawet 10 GHz, a każdy nowy model Pentium 4 reklamowano coraz wyższymi wartościami taktowania.
W praktyce jednak wzrost prędkości nie szedł w parze z wydajnością. Wraz z kolejnymi generacjami układy zaczęły się drastycznie przegrzewać, zużywać ogromne ilości energii i wymagały potężnych systemów chłodzenia. Modele z rdzeniami Prescott czy Presler miały TDP przekraczające 130 W – co w tamtych czasach stanowiło prawdziwe wyzwanie dla domowych komputerów.
Właśnie w tym kontekście powstał projekt Pentium 4 Extreme Edition 980. Miał być triumfem megaherców – procesorem, który przekroczy psychologiczną barierę 4,0 GHz i stanie się punktem kulminacyjnym całej generacji NetBurst.
Pentium 4 Extreme Edition 980 4,0 GHz – tajemnicza próbka inżynieryjna
Odnaleziony po dwóch dekadach egzemplarz Pentium 4 EE to rzadka próbka inżynieryjna (engineering sample), która nigdy nie trafiła do sprzedaży. Jej odkrywcą jest użytkownik Reddita diegunguyman, który opublikował zdjęcia procesora oraz zrzut ekranu z programu CPU-Z, próbując ustalić jego pochodzenie. Na obudowie układu nie ma żadnych fabrycznych oznaczeń — jedynie napis wykonany markerem, zawierający model i częstotliwość 4,0 GHz.
![]()
Z danych CPU-Z wynika, że procesor bazuje na jądrze Gallatin, został wykonany w procesie technologicznym 65 nm, wyposażony w 2 MB pamięci podręcznej L3 i współpracuje z magistralą systemową o częstotliwości 1066 MHz. Zastosowana podstawka LGA 775 sugeruje, że mamy do czynienia z projektem z końcowego etapu życia architektury NetBurst — prawdopodobnie testowym wariantem przygotowanym do wewnętrznych walidacji wydajności i stabilności.
Tego rodzaju procesory trafiały wyłącznie do wybranych pracowników Intela — głównie inżynierów i menedżerów odpowiedzialnych za testy laboratoryjne. Po zakończeniu badań miały zostać zwrócone do firmy, lecz część z nich zaginęła w prywatnych kolekcjach. Odkrycie dokonane przez diegunguyman’a po latach pozwala dziś zobaczyć, jak blisko Intel był realizacji swojego ambitnego celu: stworzenia konsumenckiego procesora o taktowaniu 4,0 GHz.
Granice NetBursta – gdy fizyka powiedziała „stop”
Architektura NetBurst była projektowana z myślą o ekstremalnych zegarach. Wydłużony potok rozkazów i wysoka latencja miały zostać zrekompensowane czystą prędkością taktowania. Teoretycznie układ mógł działać znacznie szybciej niż konkurencyjne rozwiązania AMD.
Problem w tym, że każdy dodatkowy megaherc powodował lawinowy wzrost temperatury. Przy 4 GHz Pentium 4 wymagałby chłodzenia na poziomie stosowanym w serwerach lub systemach overclockerskich. W warunkach domowych byłoby to nie do utrzymania. Dodatkowo wydajność w przeliczeniu na jeden cykl zegara (IPC) była niska, przez co realny zysk z wyższej częstotliwości był coraz mniejszy.
Intel stanął więc przed trudnym wyborem: kontynuować wyścig o megaherce, czy zmienić strategię. Historia pokazuje, że podjęto najrozsądniejszą możliwą decyzję.
Od NetBursta do Core – przełom, który uratował Intela
Po latach prób i niepowodzeń Intel uznał, że czas na zmianę filozofii. W laboratoriach w izraelskiej Hajfie powstała mikroarchitektura Core, oparta na energooszczędnych rozwiązaniach znanych z układów mobilnych Pentium M. W 2006 roku zadebiutowały procesory Core 2 Duo, które z miejsca zdominowały rynek.
Były chłodniejsze, szybsze i znacznie bardziej wydajne energetycznie. Zatrzymały ofensywę AMD z serią Athlon 64, a sam Intel wrócił na pozycję lidera.
W tym kontekście Pentium 4 Extreme Edition 980 można traktować jako symbol przełomu – ostatni eksperyment z czasów, gdy wydajność mierzono megahercami, nie efektywnością.
Kolekcjonerski relikt technologicznej rewolucji
Dziś takie próbki inżynieryjne są poszukiwane przez kolekcjonerów sprzętu komputerowego na całym świecie. Dla nich to nie tylko rzadki egzemplarz, ale również fragment historii rozwoju procesorów.
Odnaleziony Pentium 4 Extreme Edition 980 przypomina, jak odważne — i zarazem ryzykowne — były decyzje podejmowane w czasach dynamicznego rozwoju technologii. Pokazuje też, że nawet w branży IT błędy potrafią prowadzić do przełomów, które kształtują przyszłość całych pokoleń urządzeń.
Lekcja, którą Intel zapamiętał na długo

Pentium 4 Extreme Edition
Historia Pentiuma 4 Extreme Edition 980 to opowieść o ambicji, granicach technologii i odwadze do zmiany kierunku. Intel zrozumiał, że liczby w specyfikacji nie zawsze przekładają się na rzeczywistą wartość dla użytkownika.
Zamiast bić kolejne rekordy taktowania, firma postawiła na efektywność, integrację i rozwój nowych architektur. To właśnie dzięki tej decyzji świat poznał późniejsze generacje procesorów Core, a dziś – hybrydowe układy Intel Core Ultra, w których liczy się już nie tylko prędkość, ale inteligentne zarządzanie energią i zadaniami.
Intel Pentium 4 Extreme Edition 980 to ostatni rozdział epoki, w której megaherce były synonimem postępu. Układ ten nigdy nie trafił do sprzedaży, lecz na zawsze pozostanie symbolem końca ery NetBurst i początkiem nowego rozdziału w historii Intela.
Dla współczesnych pasjonatów sprzętu komputerowego to fascynujące przypomnienie, że każda rewolucja technologiczna ma swoje ofiary — a niekiedy także bohaterów, o których świat przypomina sobie dopiero po latach.
Źródła: Reddit, Tom’s Hardware, Purepc.pl
0 komentarzy